Forum Forum o zespole TOKIO HOTEL Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
To dla ciebie! Będziemy razem, na zawsze i na wieczność.

 
Odpowiedz do tematu    Forum Forum o zespole TOKIO HOTEL Strona Główna » Opowiadania jednoczęściowe Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
To dla ciebie! Będziemy razem, na zawsze i na wieczność.
Autor Wiadomość
LadyDreadVamipres
Fan TH
Fan TH



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wystaję z kieszeni Toma. Nie widzisz? Pech!

Post To dla ciebie! Będziemy razem, na zawsze i na wieczność.
Słuchając Rette Mich, napisałam to z bolącym sercem.
Bo wspomniałam jak przeżywałam ten rzekomy wypadek chłopaków.
I mnie natchnęło. Wybaczcie jeśli jest nielogiczne, jeśli coś jest nie jasne... Ale pisałam to w przypływie emocji. W melancholijnym nastroju.
(Chcesz to przeżyć? To prosze, włącz "Rette Mich" i czytaj...)

***

Czerwono włosa dziewczyna siedziała na łóżku. Zestresowana i pełna entuzjazmu czekała na wiadomości, w których mieli wystąpić chłopacy z Tokio Hotel, wraz jej ukochanym. Wśród niemieckiej paplaniny, jej uszy wychwyciły tylko słowo „Tokio Hotel”, po którym natychmiast spojrzała na ekran telewizora. Jej oczy prawie płakały ze szczęścia, kiedy ujrzała chłopaka o czarnych włosach, kroczącego przez czerwony dywan w kierunku kamery. Za nim podążał Georg i Gustav. Tylko gdzie Tom? Dziewczyna zmartwiła się tym, bo Tom nie odzywał się do kilku dni. Miała dziwne, niepokojące myśli. I słusznie.
- Bill jak to jest dostać nagrodę Grammy? - Pytała jasnowłosa dziennikarka. Chłopak spojrzał prostu w kamerę, miał opuchnięte, czerwone oczy, a w nich smutek. Usiłując się uśmiechnąć i coś powiedzieć, perkusista poklepał go po ramieniu i odpowiedział:
- Jesteśmy wstrząśnięci. To jest wielkie przeżycie. Ale nie możemy się nim cieszyć. - ‘Nie mogą się cieszyć? Jak to nie mogą?’ Myślała, ale już po chwili uzyskała odpowiedź.
- Jak to nie możecie się tym cieszyć? Chłopaki przecież to taka cudowna chwila, dostaliście nagrodę, o jakiej marzy każdy zespół na świecie. – Dziewczyna wpatrywała się w ekran telewizora, jakby chciała ujrzeć myśli chłopaków.
- Otóż... Nie ma z nami Toma na gali, ponieważ... Ponieważ wpadł pod samochód i zmarł. – Te słowa spadły na czerwono włosą Dianę, jak grom z nieba. Przygwoździły ją. ‘Jak to Tom...umarł? To nie prawda... Oni kłamią!’
Kłóciła się sama ze sobą. Jej oczy napełniały się łzami, a jej serce nienawiścią do całego świata. Niby tak od po prostu miała pozwolić swojej miłości odejść? Rozejrzała się po pokoju, jakby szukała odpowiedzi w oczach Toma, tego Toma z plakatów. Jej cudowny świat nagle się załamał. Tyle razy miała okazję z nim porozmawiać, dotknąć go i się przytulić...A nawet kochać się z nim. Czekała właśnie na dziecko. Na dziecko jej i Toma. Miała wykasować jego ze swojej pamięci jak numer z telefonu, zapomnieć o tych wszystkich chwilach, jakie przeżyła. Zakopać wspomnienia w głębi swojego umysłu i ostatni raz spojrzeć na, Toma który uśmiechał się do niej, przytulając ją.
Diana biła się z własnymi myślami. Z każdą chwilą coraz bardziej odczuwała brak jej ukochanego. Brak jej zauroczenia, które z czasem i pomocą boga zamieniło się w prawdziwą miłość. Taką namacalną. Brązowo oki chłopak łypał na nią z plakatów, a w jej głowie roiło się od pytań bez odpowiedzi. Nigdy już nie zobaczy tych oczu, patrzących jej prosto w twarz. Przypomniała sobie występ na ECHO, kiedy Tom powiedział do kamery „to dla ciebie moja mała”, a ona wiedziała, że to do niej. Że on żyje tylko dla niej i z nią chce kroczyć przez życie. A teraz pozostały jej tylko wspomnienia.
Jej nadzieja tonęła w nienawiści do świata. W chęci do ucieczki z tego świata, i myśli spotkania się tam u góry z jej ukochanym. Nigdy nie była kochana, a kiedy ktoś w końcu ją pokochał, odszedł bez słowa. Jej serce połamało się na tysiące kawałków, a w życiu nie widział już najmniejszego sensu. Każda chwila bez niego była jak udręka, ale ona trwała dalej, bo wierzyła, że on w każdej sekundzie swojego życia, myśli o niej. Że odpowiada miłością, na miłość, jaką mu dała. Że ich dziecko wychowa się w miłości obojga rodziców. Ten mały człowieczek, który jest w jej brzuchu, zostanie tylko pamiątką po ojcu.
Chcieli go wychować razem, bez tych wszystkich natrętnych fanek, które kiedyś chciały ich rozdzielić. Teraz nawet pogodziły się z faktem, że Tom znalazł już swoją miłość, i nie karmiły się taką jak kiedyś, nienawiścią do Diany. Zaakceptowały to, a nawet oferowały siebie jako matki chrzestne dla ich dziecka. Kiedy Tom i Diana czytali wspólnie, te wszystkie emalie byli wzruszeni. Przy Tokio Hotel pozostały tylko te prawdziwe fanki, które cieszyły się szczęściem obojga. A teraz nigdy już nie przeczyta z nim wspólnie żadnego emalia. Tom nigdy nie posłucha płaczu ich dziecka. Tego małego człowieczka, które spłodził z miłości. Jego duże, męskie dłonie nigdy już jej nie obejmą. A to, co kochała i będzie kochać odeszło, zostawiając po sobie tylko tego małego dzidziusia. Nosi w sobie kawałek Toma. Jeden malutki, który pozostał na tym świecie. Cieszyła się, a z drugiej strony miała ochotę go zabić. Żeby już nie myśleć o Tomie... żeby, chociaż raz o nim nie wspomnieć. Żeby żyć dalej, normalnym życiem. Ale przeczyła sama sobie. Jak tu dalej żyć, kiedy straciło się tego jedynego, jak tu myśleć o tym żeby utracić najbardziej namacalne wspomnienie jego. To, co zrobili razem, myśląc o przyszłości. Czego pragnęli oboje... Ale ten cały ból, który wypełniał jej serce bardziej do niej przemawiał niż to, że to jest nie tylko jej dziecko, ale i dziecko Toma. Z każdą chwilą jej serce cierpiało bardziej i bardziej, a ona utraciła życiowe cele. Już nic nie było dla niej ważne, nawet ten, co kopał ją w brzuch.
Z jej oczu płynęły łzy, a to, co dawało jej sile do życia, uleciało. Podniosła się z łóżka i podeszła do biurka. Szukała kartki i długopisu. Znalazła i usiadła na krześle. Niewyraźny obraz i jej niewyraźne myśli. Ale już postanowiła... Już nie zmieni zdania. I napisała. Ostatni list, z prośbą o położenie ich we wspólnej trumnie. Był to 8 miesiąc jej ciąży, ale ona prawie nic nie czuła. Wstała z krzesła, ale upadła na ziemie, jak kłoda. Niby nie czuła wycieńczenia, ale temperatura jej ciała wskazywała, na co innego. Poczuła skurcze, silny ból. Ale wstała... Musiała iść dalej i dopełnić dzieło. Nie chciała już dalej cierpieć. Chociaż o tym wydarzeniu usłyszała zaledwie godzinę temu, nic nie wyparowało jej z głowy. Życie mignęło jej przed oczami i poczuła się jak staruszka. Jakby zabrali jej całe życie, a ona wyczekiwała tylko na śmierć. Bez miłości... Znów poczuła się nie kochana. Poszła do kuchni, i wzięła pierwszy lepszy nóż. Znowu upadła, a ból był nie do wytrzymania, ale próbowała się podnieść.. Bo nie bolało ją to tak bardzo jak utrata Toma. Nie mogła. ‘Nie mogę! Ale musze!’ Krzyczała na głos, ale i tak jej nie słyszał. Skurcze były coraz mocniejsze, i czuła, że rodzi. Po prostu dziecko z niej wychodziło, a ona nie mogła tego powstrzymać. Krzyczała, ale dała rade. Niespokojnym oddechem wydyszała ostanie ‘yhhh’. Urodziła... Małego chłopca, który był taki śliczny. Mały i bezbronny. Przeszkodził jej jednak w planach, bo chciała zabić siebie i jego. Był taki podobny do ojca, miał jego twarz. Malutkie dłonie zacisnęły się na jej nodze, a chłopczyk wydał z siebie pierwszy krzyk. Diana była jednak zaślepiona i nie widziała w tym maluszku kawałka siebie, Toma i wzajemnej miłości.
Odcięła, więc pępowinę i sięgnęła po nóż. Jednak sumienie nie dało jej spokoju, a raczej matczyny instynkt. Przytuliła do siebie płaczące dziecko, a ono uspokoiło się. Jednak ból serca był o wiele większy niż radość z dania życia innej istocie. Myślała jak zabójca, myślała, że ocali siebie samą darując życie dziecku. Wzięła nóż do ręki i zachwala się. Ostatni raz spojrzała za chłopczyka. Leżał w plamie krwi, ale wierzgał nóżkami. Przypominał jej Toma... Za bardzo przypominał jej Toma, więc zamknęła oczy. Myślała że tak będzie lepiej, że tam u góry Tom podziękuje jej za to co zrobiła. Zwariowała, bo nienawiść ją opętała. Policzyła w myśli do trzech i pchnęła nożem w swoje serce, żeby się uwolnić. Żeby być z swoim ukochanym na zawsze i na wieczność....


Post został pochwalony 0 razy
Pią 3:33, 26 Sty 2007 Zobacz profil autora
Agusia
Zagorzały fan TH
Zagorzały fan TH



Dołączył: 14 Paź 2006
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

Post
To jest piękne! To czuje się całym sercem!


Post został pochwalony 0 razy
Pon 21:05, 29 Sty 2007 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Forum o zespole TOKIO HOTEL Strona Główna » Opowiadania jednoczęściowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin